Dzień szybko zleciał, jest późna godzina a szkoła jutro zaczyna się bardzo wcześnie. Nie wiem jak ja wstanę, chyba muszę z 10 budzików ustawić aby chociaż jeden mnie obudził. Ogólnie dzień spędziłam miło aczkolwiek były takie momenty, kiedy chciałam po prostu usiąść i zacząć płakać.
Siedziałam sama, ale nie płakałam.
Stwierdziłam, że nie mogę się przełamać teraz. Nie powinna mnie doprowadzać do takiego stopnia taka mała drobnostka, nie miłe słowa. Muszę zacząć sobie z nimi radzić. Bardzo mi pomaga w takich sytuacjach rozmowa z mamą. Podnosi trochę na duchu. Ale nie czuję aby ktokolwiek przy mnie był. Cały czas w takich chwilach czuję jakbym była sama. I to mnie przeraża - mój największy lęk. Bycie samą. Wiem do czego byłam zdolna jeszcze kilka miesięcy temu, i wiem przez jakie piekło przechodziłam i wiem że w każdej chwili, jedno małe załamanie może sprawić bym wróciła do tego wszystkiego. Dlatego nie chcę być sama. W momencie kiedy chcę płakać, musi być przy mnie ktoś. Nie po to by mnie pocieszać, przytulać, mówić że będzie dobrze. Tylko po to bym nie zrobiła kroku na przód stojąc nad przepaścią.
Jestem zadowolona z moich osiągnięć jeśli chodzi o ciało. Coraz bardziej mam wyrzeźbiony brzuch co mi bardzo i to bardzo odpowiada. Nogi stają się coraz szczuplejsze, a to było moje marzenie prawie nieosiągalne do zdobycia. Trzymam się ściśle diety, dziś pozwoliłam sobie na dwa kawałki ryby, ale patrząc na to że dziś nie zjadłam prawie nic .. to mogłam zjeść tą rybę. Za 12 dni tak jak w poprzednim miesiącu pochwalę się swoim osiągnięciem, oczywiście wszystko dokładnie wypisze jak to było w tym miesiącu.
Dziś taki luźniejszy wpis, ponieważ jestem zmęczona a przede mną jeszcze trochę pracy.




Siedziałam sama, ale nie płakałam.
Stwierdziłam, że nie mogę się przełamać teraz. Nie powinna mnie doprowadzać do takiego stopnia taka mała drobnostka, nie miłe słowa. Muszę zacząć sobie z nimi radzić. Bardzo mi pomaga w takich sytuacjach rozmowa z mamą. Podnosi trochę na duchu. Ale nie czuję aby ktokolwiek przy mnie był. Cały czas w takich chwilach czuję jakbym była sama. I to mnie przeraża - mój największy lęk. Bycie samą. Wiem do czego byłam zdolna jeszcze kilka miesięcy temu, i wiem przez jakie piekło przechodziłam i wiem że w każdej chwili, jedno małe załamanie może sprawić bym wróciła do tego wszystkiego. Dlatego nie chcę być sama. W momencie kiedy chcę płakać, musi być przy mnie ktoś. Nie po to by mnie pocieszać, przytulać, mówić że będzie dobrze. Tylko po to bym nie zrobiła kroku na przód stojąc nad przepaścią.
Jestem zadowolona z moich osiągnięć jeśli chodzi o ciało. Coraz bardziej mam wyrzeźbiony brzuch co mi bardzo i to bardzo odpowiada. Nogi stają się coraz szczuplejsze, a to było moje marzenie prawie nieosiągalne do zdobycia. Trzymam się ściśle diety, dziś pozwoliłam sobie na dwa kawałki ryby, ale patrząc na to że dziś nie zjadłam prawie nic .. to mogłam zjeść tą rybę. Za 12 dni tak jak w poprzednim miesiącu pochwalę się swoim osiągnięciem, oczywiście wszystko dokładnie wypisze jak to było w tym miesiącu.
Dziś taki luźniejszy wpis, ponieważ jestem zmęczona a przede mną jeszcze trochę pracy.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz