Dieta chronometryczna, którą można znaleść pod nazwą diety księżycowej. Staropolskie przysłowie mówi, że je sie śniadanie królewskie, obiad książęcy a kolacje żebraka. Na tej diecie można jeść wszystko, oczywiście z umiarem. Jeden haczyk polega na tym, że dane produkty trzeba sparzyć w odpowiednich porach dnia. Informacje zebrane z internetu głoszą, że do południa możemy jeść kaloryczne produkty, a od południa po prostu je unikać. Do obiadu zazwyczaj trzeba siadać do godziny 14, albo po prostu wyciągnąć pudełko z żarełkiem jak robię to ja i wiekszość fitnesiarek. W ciagu miesiąca można schudnąć od 2 kg do max 3 kg, i nie trzeba sie obawiać, że kilogramy wrócą.
Od 7:00 do 10:00 - tłuste mięso, wędliny, pieczywo
7:00-12:00 - owoce, suszone owoce, orzechy, migdały, pestki dyni, pestki słonecznika
7:00-16:00 - zboża i produkty zbożowe
7:00-17:00 - wiekszość owoców
9:00-22:00 - chude mięso, jaja, produkty mleczne, ryby
12:30-15:00 - buraki, brukselki, brokuły, suche rośliny strączkowe
12:30-22:00 - pozostałe warzywa
Myśle, że to jest dobra alternatywa, warto jest duże śniadanie, bo zapewnia nam ono energię na cały dzień. Dlatego, że jestem w małej sprzeczce z moją wagą, postanowiłam uwzględnić taką dietę w swoim życiu. Ponieważ teraz chodzę dwa razy dziennie na siłownie, po porannym ćwiczeniu siłowym bądź areobowym jestem głodna jak wilk - bede mogła zjeść ogromne śniadanie ! Postanowiłam, że to bedzie zazwyczaj któraś z kasz, na pewno mięso, albo jajka, albo po prostu jakiś chudy nabiał, i przede wszystkim ryż. Na obiad stawiam omlety, oczywiście z białkiem, całe jajka, minimalna ilośc mąki z płatkami owsianymi lub jaglanymi. A na kolacje warzywa, owoce, lub owsianka z owocami. Jestem całkiem pewna, że takie coś sie przyjmie.