Widzę, że posty co trzeci dzień mi bardziej wychodzą, niż co drugi albo codziennie. Tak wychodzi, że dopiero wtedy mam czas. Przez cały tydzień odwiedzałam lekarzy, miałam robione badania.. W sumie to tylko krew mi pobierali ale tyle razy co ja się tam kręciłam to chyba nikt nie zliczy. Ciągle było coś nie tak, ciągle dawała mnie na coś innego. Zaczynając od Glukozy kończąc na Tarczycy. No i jest mały problem. Na początku wyniki były dobre, brak anemii, cukrzycy, białaczki. Natomiast problem pojawia się z tarczycą. W poniedziałek na popołudnie idę znowu do lekarza i od niego zależy czy mi da skierowanie na dalsze badania czy nie.. Jedyne co mnie przestraszyło to napis "wskazana kontrola" na wynikach. Jestem dobrze nastawiona ale trochę się boję. Na całe szczęście był przy mnie Paweł i jakoś lepiej mi było.
Był to tydzień stresu, tydzień jedzenia, tydzień ćwiczeń, tydzień dosłownie wszystkiego. Waga poszła w górę, tak jak chciałam albo i nie .. ważę 60 kg. Wiem, że pisałam o redukcji, natomiast jedzenie było zbyt dobre żeby się opanować. Tak więc redukcję zaczynam od tego weekednu. Wszystko jest gotowe więc wystarczy tylko zacząć. Co do kreatyny, faktycznie po niej człowiek ma więcej siły. Cały trening, który trwa godzinę nie sprawia mi takiego wysiłku co na początku. Na następny dzień są mega zakwasy, ale lubię je. To znak, że dobry był trening.
Mamy jesień, w związku z tym zaczął się okres dziwnego humoru. Raz jestem szczęśliwa, drugi raz potrafię oglądać smutne filmy, jeść czekoladę i płakać. Jest coraz zimniej, dzisiaj podczas podawania pogody usłyszałam, że ma być śnieg. Niecieszę się z tego powodu. Nie lubię zimy, no ale .. trzeba to przeżyć.
No i w sumie to na tyle. Biorę się za rozpisywanie jadłospisu. Mam w planach zmienić trochę bloga i dać zakładkę co jem na codzień, dawać różne przepisy. Nie jestem tylko pewna kiedy to zrealizuję ponieważ muszę mieć dostęp do laptopa a to może być ciężkie. Jak na razie są plany, teraz tylko czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz