10 lutego 2015

#4


Jestem już po badaniach, długo czekałam na swoją kolej i coraz bardziej się denerwowałam. Było mi słabo, gorąco i bolał mnie brzuch, ale weszłam i wszystko mi zrobili. Jutro odbieram wyniki i trochę się boję. Nie wiem.. czuję, że jestem sama z tym wszystkim. Nikogo przy mnie nie ma. Chociaż próbuję być twardą to są chwile kiedy po prostu już nie wytrzymuję. I dziś w nocy był taki przełam, że po prostu wszystko ze mnie wybuchło. Szkoda, bo nic nie pomogła i nic nie naprawiło. Brakuję mi czegoś, kogoś, dwóch słów. Ale nic na siłę nie wskóram.

Próbuję utrzymać 600 kcl tak jak pisałam w poprzednim poście, nie wiem ile wytrzymam, nie mam jakieś motywacji, może dlatego że nie jest za dobrze u mnie i to wszystko co się dzieje wokół mnie po prostu mnie wykańcza. Aczkolwiek się nie poddaję, bo wiem, że jeśli upadnę to się już nie podniosę.

Śniadanie :

serek Jogobella 147 kcl
pół banana 47.5 kcl 

Drugie śniadanie :

pół marchewki 13.5 kcl
jeden cały banan i pół 142.5 kcl

Obiad :

warzywka na patelnie Hortex (ja je gotuję) połowa paczki 128.25 kcl 

Kolacja :

banan 95 kcl 

Łącznie : 573.75 kcl

Dziś dzień samych warzyw i owoców więc jest dobrze, Chcę przejść na wegetarianizm i chyba tak właśnie zrobię.

Ćwiczenia : krzesełko 1,20 minut, ABS, Mel B - pośladki, brzuch
Do tego krótki spacer - 35 minut - -116 kcl









Miłego popołudnia ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz