13 kwietnia 2015

Dlaczego zdecydowałam się na laktoowowegetarianizm.

Postanowiłam, że dzisiejszy post poświęcę dla kilku wyjaśnień odnośnie mojego przejścia na laktoowowegetarianizm. 

Może zacznę od tego, że to nie była myśl, która przyszła mi do głowy od tak i z dnia na dzień postanowiłam przestać jeść mięso. Już za czasów gimnazjum zaczęłam stopniowo oddalać się od spożywania produktów pochodzenia zwierzęcego. Na początek wyglądało to tak, że jadłam danie z mięsem raz na tydzień - czyli w niedziele, wtedy kiedy siadaliśmy całą rodziną do stołu i chcąc czy nie chcąc musiałam po prostu zjeść to. Wtedy jeszcze nikt nie popierał mojej decyzji dlatego też było nawet trudniej przejść na taki tryb odżywiania. Teraz - pytanie dlaczego rodzice nie zgadzali się na wegetarianizm. Myślę, że w dużej wadze było to zbyt długie przyzwyczajenie do jedzenia mięsa i oni nie wyobrażali sobie obiadu albo jakiegoś innego posiłku bez spożywania szynki, bekonu, kurczaków itp. Na drugim miejscu z pewnością była niewiedza na temat wegetarianizmu. Powtarzali, że jestem młoda i żeby zdrowo rosnąć potrzebuję mięsa, a jego niedobór doprowadzi mnie do jakieś choroby. I pamiętam, że to był okres 2 lat kiedy odsuwałam się od mięsa na tyle ile mogłam. Później o tym zapomniałam i to dosłownie. Ta myśl nasunęła się wtedy kiedy zaczęłam swoja przygodę z odchudzaniem. Czyli to było rok temu, jakoś w wakacje. Wtedy przestałam w ogóle jeść mięso, jadłam tylko jajka. Wybierałam to co ma najmniej kalorii. Później od początku roku kiedy stało się to co się stało po prostu zaczęłam jeść wszystko na nowo, zapominając co to jest dieta, ćwiczenia, marchewka, sałata itp. W styczniu zaczęłam bardziej się przyglądać tego co jem. I zaczęłam znowu się odsuwać od mięsa. Zaczęłam otwarcie rozmawiać z mamą na ten temat, i to było w rodzaju " tak tak, zrobię obiad i na pewno zjesz " ... tak było przez miesiąc. W lutym kiedy na nowo zaczęłam się odchudzać tych produktów pochodzenia zwierzęcego spożywałam bardzo mało, minimalnie jakiś kawałek szynki na miesiąc - ale jadłam w dużej mierze jajka i piłam dużo mleka. W marcu trochę poczytałam na temat wegetarianizmu i natrafiłam na laktoowowegetarianizm i to otworzyło mi oczy, ponieważ tutaj mogę jeść wszystko to co jadłam do tej pory tylko, że bez mięsa. I w sumie tak to się zaczęło, na dzień dzisiejszy uważam, że to dobry wybór zwłaszcza, że nie byłam jakiś miłośnikiem mięsa. Ci co uważają, że bez mięsa nie da rady żyć to się grubo mylą, bo można. Mięso naprawdę nie jest potrzebne. Teraz nie wyobrażam sobie jedzenia świni, krowy, kury .. bo to są zwierzęta, które tak na prawdę też czują. 

Jestem dobrze nastawiona na laktoowowegetarianizm. Cieszę się, że w końcu przeszłam na tą stronę a jeszcze bardziej jestem zadowolona z tego, że moja mama dała sobie spokój, że przekonywaniem mnie jakie mięso jest zdrowe i po prostu zaakceptowała fakt, że jej córka nie będzie jeść tego co większość społeczeństwa. Chociaż muszę wam powiedzieć, że coraz więcej ludzi przechodzi na wegetarianizm. Bardzo dobrze, więcej zwierzątek będzie żyło. 


Bilans :
jogobella 147 kcl
6 wafelków lekkiego pieczywa graham 144 kcl
z sałatą - 6 listków 6 kcl 
z pomidorkiem 26 kcl
+ 6 małych ogórków konserwowych 12 kcl 
Łącznie : 335 kcl

Ćwiczenia : Tiffany boczki, brzuszki, krzesełko 3 min








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz