Nadszedł koniec listopada a wraz z nim mamy zakończenie diety oraz planu treningowego. Jak co miesiąc przychodzę do was z moimi efektami a także z chęcią opowiadam wam jak wyglądał u mnie właśnie ten czas.
Zacznę może od diety. Na wstępie chcę powiedzieć i zaznaczyć, że to taka dieta w cudzysłowie. Ponież przestałam korzystać z typowych diet odchudzających, po prostu nawyki żywieniowe zachowałam do teraz i staram się jeść zdrowo. Większość z was dobrze pamięta, jakie miałam problemy z jedzeniem, między innymi chodzi mi tutaj o jedzenie jak niemowlak. 500 kcl dziennie, nie więcej. Niestety to zostało już w głowie i ciężko się z tego wychodzi, zwłaszcza jak pracuję na własną rękę. Dlatego w listopadzie zaczęłam zwiększać swoją kaloryczność. I najwięcej wychodziło 850 kcl a najmniej 400 kcl z czego 400 kcl nigdy się nie pojawiło, ponieważ zazwyczaj jadłam więcej. Plus jeden jest taki, że nie potrafię już zejść niżej niż 500 kcl. Co dla mnie jest ogromnym postępem. Listopad był miesiącem, w którym postawiłam bardziej na białko i prawie codziennie jadłam jakieś mięso. Oczywiście gotowane, albo duszone. Owoców tutaj było mało, warzyw również aczkolwiek starałam się jeść warzywa w odpowiedniej ilości. Dominowała tutaj kasza jęczmienna i kasza gryczana, wykluczyłam biały ryż i efektem tego był i wciąż jest płaski brzuch. Śniadania były zazwyczaj takie same czyli musli z truskawkami i do tego kefir bądź starte jabłka. I w tym miesiącu wyjątkowo, ale to wyjątkowo co tydzień a nawet co kilka dni miałam cheat day. Jedyny powód dlaczego je robiłam to szybka utrata wagi w zbyt krótkim czasie, co kompletnie mi się nie spodobało. W miesiąc straciłam 4 kg i nawet nie wiem jakim cudem. Niezależnie od tego ile bym zjadła w tygodniu to waga spadała. Nie udało mi się przytyć tych 4 kg a w ostatni tydzień naprawdę jadłam przekraczając 1000 kcl. Przytyłam zaledwie kilogram/dwa. Szczerze mówiąc to nie podoba mi się moja waga. Jeszcze do niedawna powiedziałabym, że jest za wysoka ale na dzień dzisiejszy mówię, że jest za niska. No ale, popracuję nad tym w grudniu.
Jeśli chodzi o plan treningowy to pracowałam według planu, który zrobiłam pod koniec października ale tylko przez 2 tygodnie. Powód był tego taki, że ćwiczenia mimo wielkich starań nie dawały mi żadnych efektów a także nie sprawiały mi przyjemności i ćwicząc nie czułam żadnego wysiłku ani zmęczenia mięśni. Więc postanowiłam zmienić plan i dodać trochę ćwiczeń. Nowy plan zaczynał się 13 listopada. W jednym dniu ćwiczyłam brzuch, w drugim pośladki i w trzecim znowu brzuch. Czwartego dnia był odpoczynek a piątego dnia zaczynałam od treningu pośladków. Na brzuch wykonywałam Mel B trening brzucha 20x, ćwiczenia Małgosi Mączyńskiej - uwaga, tutaj zaznaczam, że to były wybrane 4 ćwiczenia spośród 10 - 2serie20x, spinanie boczne 20x na każdą stronę, nożyce 20x, wyprostowane nogi trzymane w górę i takie podciągnięcia 20x, ósemki 20x - to jest nowe ćwiczenie, które daje efekty i czuć po tym ćwiczeniu, że mięśnie brzucha solidnie pracują, do tego dodawałam sobie szybkie cardio - jak ja to tak nazywam - czyli zapomniany przeze mnie trening z Tiffany boczki. Na pośladki były to ćwiczenia takie jak : Mel B trening pośladków 2 serie, przysiady 100x, krzesełko 1-3 minuty, wypady do przodu na każdą z nóg 20x, wypady do tyłu na każdą z nóg 20x i oczywiście na koniec treningu Tiffany boczki. Trening zajmował od 45 minut do godzinki, więc myślę, że fajnie.
Podsumowując miesiąc pod względem treningów to był miesiąc ciężki ale za razem miły z dużą ilością motywacji.
Pomijając treningi a wplątając się bardziej w życie prywatne to niestety, ten miesiąc nie był miesiącem z tych udanych. Ponieważ mam spore problemy ze snem, mianowicie już od dobrych 3 tygodni nie śpię w nocy co też skutkuje tym, że bardzo często spóźniam się bądź nie przychodzę do szkoły. Byłam u lekarza rodzinnego z tym problemem, natomiast nie pomógł mi. Nie wiem czym jest to spowodowane i nie wiem ile jeszcze tak pociągnę. Śpię w dzień jeśli mam taką możliwość, w nocy niestety moje spanie wygląda tak, że czuję się zmęczona i to bardzo, wyłączam wszystko, "zasypiam" na 15 minut i potem się wybudzam. Przez to, jestem bardzo nerwowa, dosłownie wszystko mnie denerwuje. Mam zmiany nastroju bardzo często, bardzo często płaczę bez powodu, śmieje się, wkurzam i tak na zmianę. No nie wiem ile to jeszcze potrwa, mam nadzieje, że wkrótce nadejdzie taka noc kiedy zasnę i prześpię całą noc.