Dziś w końcu mamy ostatni dzień miesiąca i tak jak mówiłam w tym poście opiszę wam dokładnie jak wyglądał cały miesiąc. Bardzo użytecznym i pomocnym będzie mi zeszyt, w którym wszystko zapisywałam.
Zacznę od tego, że to był miesiąc srogich wyrzeczeń, walki z głodem, z chęcią na słodkie, był to miesiąc ćwiczeń.
Pierwsze dwa tygodnie były skupiane bardziej na ćwiczeniach. Codziennie po 40 minut, czasami więcej czasami mniej. Zaczynałam od wagi 55,5 kg już 6 marca ważyłam równe 55 kg co mnie motywowało do dalszej pracy. Przez ten pierwsze tygodnie nie jadłam żadnych słodyczy, fast foodów, ani innych śmieci. Włączyłam do swojego jadłospisu biszkopty co nie było dobrym pomysłem, ponieważ waga nie spadała a mój brzuch się powiększał. Dlatego już 10 marca wykluczyłam biszkopty z jadłospisu. I od tego dnia jadłam 400-500 kcl. I nie przekraczałam tej liczby. Oczywiście ćwiczenia od poniedziałku do piątku. Weekendy były przeznaczone do odpoczynku. Do 20 marca moja waga stała w miejscu. To mnie bardzo denerwowało ale nie straciłam motywacji do dążenia do celu. Wtedy pozwoliłam sobie na trochę alkoholu, były urodziny przyjaciela, weekend z chłopakiem także powiedziałam sobie, że mogę raz się napić. I wchodząc na wagę 23 marca mój wynik wynosił 53,5 kg . I to był taki szok. Od tamtego dnia powiedziałam sobie, że jeśli waga zaczęła się zmniejszać to nie warto tego zaprzepaścić, bo jeśli teraz stwierdzę, że tyle wystarczy to historia z moją wysoką wagą się powtórzy. Jako bardzo zmotywowana dziewczyna od 23 marca jadłam do 500 kcl. W weekend zrobiłam sobie oczyszczanie organizmu. 30 marca czuli wczoraj ważyłam się w tym miesiącu po raz ostatni i moja waga wynosiła 52 kg.
Przez ten cały miesiąc jadłam mandarynki, jabłka, banany, wafle ryżowe solone, lekkie pieczywo graham, serki, dużo soków, wody, herbaty ziołowej, kawy, od czasu do czasu trochę gotowanego mięsa, jakieś jajka, warzywa i pancakes.
Ćwiczenia pełną parą szły! Efekty są, ja je widzę i to jest chyba najważniejsze. Dużą zmianą jaką zauważyłam są zmniejszone moje uda a to jest normalnie cud bo odkąd się zaczęła moja przygoda z odchudzaniem i zdrowym odżywianiem to walczyłam z udami. Uda wyszczuplały dzięki ćwiczeniom Mel B na pośladki. Tak, ćwiczenia ogólnie są przeznaczone na pośladki, natomiast dzięki tym ćwiczeniom moje uda wyglądają o 100 razy lepiej niż wyglądały. Na moim brzuszku robią się coraz lepsze mięśnie, coraz bardziej widoczne za co dziękuje przede wszystkim sobie.
Tutaj macie zdjęcia jak wyglądam teraz, niestety nie robiłam zdjęć tak jak w poprzednim miesiącu aby porównać swoje ciało. Całkowicie wypadło mi to z głowy za co przepraszam. Zdj nr 2 z napięciem mięśni :)



Podsumowując ten miesiąc łącznie schudłam -3,5 kg. Tak samo jak w lutym.
Jakie są moje postanowienia na kwiecień ? Od wczoraj zaczęłam przygodę z SGD, ćwiczenia te same co zawsze w tym przypadku nic się nie zmienia. Mam nadzieję, że w kwietniu polepszy się pogoda i będę mogła zacząć biegać. Co drugi tydzień będę wykonywać przysiady zaczynając od 50 powoli dodając coraz więcej. Liczę na to, że pod koniec kwietnia mój cel zostanie osiągnięty. Nie poddaję się, walczę tak na prawdę sama ze sobą. Jestem zadowolona z tego miesiąca, ponieważ mimo zatrzymania się mojej wagi nie przestałam się odchudzać ani ćwiczyć. Wpadłam już w ten trans, którego mi bardzo brakowało jeszcze w tamtym roku i nie wyobrażam sobie w tej chwili jakby wyglądało moje życie gdyby zaprzestała robić to co lubię i to co sprawia, że mam codziennie uśmiech na twarzy.
Zacznę od tego, że to był miesiąc srogich wyrzeczeń, walki z głodem, z chęcią na słodkie, był to miesiąc ćwiczeń.
Pierwsze dwa tygodnie były skupiane bardziej na ćwiczeniach. Codziennie po 40 minut, czasami więcej czasami mniej. Zaczynałam od wagi 55,5 kg już 6 marca ważyłam równe 55 kg co mnie motywowało do dalszej pracy. Przez ten pierwsze tygodnie nie jadłam żadnych słodyczy, fast foodów, ani innych śmieci. Włączyłam do swojego jadłospisu biszkopty co nie było dobrym pomysłem, ponieważ waga nie spadała a mój brzuch się powiększał. Dlatego już 10 marca wykluczyłam biszkopty z jadłospisu. I od tego dnia jadłam 400-500 kcl. I nie przekraczałam tej liczby. Oczywiście ćwiczenia od poniedziałku do piątku. Weekendy były przeznaczone do odpoczynku. Do 20 marca moja waga stała w miejscu. To mnie bardzo denerwowało ale nie straciłam motywacji do dążenia do celu. Wtedy pozwoliłam sobie na trochę alkoholu, były urodziny przyjaciela, weekend z chłopakiem także powiedziałam sobie, że mogę raz się napić. I wchodząc na wagę 23 marca mój wynik wynosił 53,5 kg . I to był taki szok. Od tamtego dnia powiedziałam sobie, że jeśli waga zaczęła się zmniejszać to nie warto tego zaprzepaścić, bo jeśli teraz stwierdzę, że tyle wystarczy to historia z moją wysoką wagą się powtórzy. Jako bardzo zmotywowana dziewczyna od 23 marca jadłam do 500 kcl. W weekend zrobiłam sobie oczyszczanie organizmu. 30 marca czuli wczoraj ważyłam się w tym miesiącu po raz ostatni i moja waga wynosiła 52 kg.
Przez ten cały miesiąc jadłam mandarynki, jabłka, banany, wafle ryżowe solone, lekkie pieczywo graham, serki, dużo soków, wody, herbaty ziołowej, kawy, od czasu do czasu trochę gotowanego mięsa, jakieś jajka, warzywa i pancakes.
Ćwiczenia pełną parą szły! Efekty są, ja je widzę i to jest chyba najważniejsze. Dużą zmianą jaką zauważyłam są zmniejszone moje uda a to jest normalnie cud bo odkąd się zaczęła moja przygoda z odchudzaniem i zdrowym odżywianiem to walczyłam z udami. Uda wyszczuplały dzięki ćwiczeniom Mel B na pośladki. Tak, ćwiczenia ogólnie są przeznaczone na pośladki, natomiast dzięki tym ćwiczeniom moje uda wyglądają o 100 razy lepiej niż wyglądały. Na moim brzuszku robią się coraz lepsze mięśnie, coraz bardziej widoczne za co dziękuje przede wszystkim sobie.
Tutaj macie zdjęcia jak wyglądam teraz, niestety nie robiłam zdjęć tak jak w poprzednim miesiącu aby porównać swoje ciało. Całkowicie wypadło mi to z głowy za co przepraszam. Zdj nr 2 z napięciem mięśni :)



Podsumowując ten miesiąc łącznie schudłam -3,5 kg. Tak samo jak w lutym.
Jakie są moje postanowienia na kwiecień ? Od wczoraj zaczęłam przygodę z SGD, ćwiczenia te same co zawsze w tym przypadku nic się nie zmienia. Mam nadzieję, że w kwietniu polepszy się pogoda i będę mogła zacząć biegać. Co drugi tydzień będę wykonywać przysiady zaczynając od 50 powoli dodając coraz więcej. Liczę na to, że pod koniec kwietnia mój cel zostanie osiągnięty. Nie poddaję się, walczę tak na prawdę sama ze sobą. Jestem zadowolona z tego miesiąca, ponieważ mimo zatrzymania się mojej wagi nie przestałam się odchudzać ani ćwiczyć. Wpadłam już w ten trans, którego mi bardzo brakowało jeszcze w tamtym roku i nie wyobrażam sobie w tej chwili jakby wyglądało moje życie gdyby zaprzestała robić to co lubię i to co sprawia, że mam codziennie uśmiech na twarzy.