Mamy kolejny koniec miesiąca! Tym razem jest to grudzień i jak dobrze pamiętam jest to trzeci miesiąc mojej pracy nad sylwetką. Ten miesiąc był szalony ale bardzo dobrze mi się pracowało przez ten czas. Mam dużo do omówienia więc jak zawsze zacznę od diety i od tego co jadłam.
Więc jak już wiecie nie jestem na żadnej diecie, po prostu jem zdrowo i trzymam się 3 posiłków dziennie. Na śniadanie zazwyczaj była i jest owsianka ze śliwkami, orzechami, jagodami, truskawkami .. zależy od tego jakie kupowałam musli, do tego zwykłe płatki owsiane i 100g jogurtu naturalnego. To zazwyczaj leżało przez całą noc w lodówce i rano było pyszne. Często również dodawałam do takiej owsianki cynamon co bardzo kojarzyło mi się ze świętami. Na obiad było różnie. Ale przeważnie ten posiłek składał się z kaszy jęczmiennej, warzyw, szpinaku, kaszy mannej, brązowego makaronu i to były takie kombinacje. Na kolacje starałam się jeść lekko i to nie było tak, że jadłam kolację dzień w dzień ponieważ były dni kiedy kompletnie nie miałam ochoty na jedzenie. Kolacja w postaci chrupkiego pieczywa z kaszą manną i cynamonem, lub też samo musli. Kilka razy się zdarzało, że jadłam słodycze bądź smażone mięso. Ale to były takie poszczególne dni i w sumie nie było ich aż tak dużo. Więc co do jedzenia to jestem zadowolona.
Plan treningowy pokazywałam na samym początku grudnia. I owszem, pracowałam z nim. Do tego miałam obciążenia. Obciążenia na kostki 2kg i hantle 3kg. I na prawdę pierwszy raz tak dobrze mi się ćwiczyło. Pod koniec grudnia, jakoś dwa tygodnie do końca roku zwiększyłam po prostu obciążenie na jedną nogę. Wyglądało to tak, że podczas ćwiczeń pośladków na mojej nodze było przyczepione 4 kg. Efekty są niesamowite.
Pomimo tego, że w tym miesiącu również nie brałam kreatyny to zdecydowałam się na L-karnityne. W poprzednich postach, dawałam już wpis na temat tego cudeńka. I muszę się przyznać, że ten suplement jest wręcz idealny dla kogoś kto jest aktywny fizycznie, ma dobrze zbilansowaną dietę i chce trochę schudnąć. Ja oczywiście nie planowałam tracić kilogramów aczkolwiek na sam koniec spodobało mi się to, że mogę w sumie całkiem sporo jeść a i tak nie przytyję. Co mi dała L-Karnityna? No na pewno, jak już wspominałam pomogła mi zrzucić trochę kilogramów. Mówiąc trochę mam na myśli 2 kg. Ponieważ stosowałam ją prawie 2 tygodnie to mimo krótkiego czasu efekty były szybkie. Już po tygodniu zobaczyłam, że waga spada a moje mięśnie brzucha są bardziej widoczne. Również bardziej uwidocznione mięśnie pozwoliła mi uzyskać karnityna. Miałam ogromny problem ze zbierającym się tłuszczem w okolicy brzucha i na dobrą sprawę trening brzucha nie dawał mi efektów, bo wszystkie mięśnie były pod tkanką tłuszczową. Dzięki karnitynie i ćwiczeniom cardio tkanka tłuszczowa zaczęła się spalać a moje mięśnie zaczęły wychodzić na wierzch.
Oczywiście to jeszcze nie jest to, na co pracuję juz od 3 miesięcy ale jestem coraz bliżej osiągnięcia swojego celu. Dużo pracy jeszcze przede mną. Dużo wyrzeczeń i będę potrzebować z pewnością dużo czasu na to aby móc iść na przód ku postawionego sobie celu. Al początki zawsze są trudne, ważne jest natomiast to żeby się nie poddawać nawet na moment.
W święta oczywiście pozwoliłam sobie na wszystko, więc waga również była różna przez kilka dni. Wahała się ale w końcu stoi w miejscu. Ten rok kończę z wagą 56,5 kg, Plany na nowy rok już są. Ale o tym w kolejnym poście.
Podsumowując cały 2015 rok, to muszę przyznać, że wiele się zmieniło i ja się zmieniłam. Zdecydowanie wkroczyłam już w "dorosłe" życie chociaż swoją pełnoletność uzyskam dopiero w lutym. Zrozumiałam, że to co było dawniej musi po prostu pójść w zapomnienie i muszę skupiać się na tym co jest teraz, na tym co mam, żeby tego nie stracić. Znalazłam swoją pasję, wiem w jakim kierunku iść, mam postanowione cele. Znalazłam swoją miłość chociaż wcale jej nie szukałam. Jak każdy człowiek popełniałam w tym roku błędy, ale nie żałuję ich. Mimo tego, że nie mam z poszczególnymi ludźmi kontaktu, albo kontakt jest taki raz na tydzień to wspominam ten rok dobrze. Wiem, że przede mną jest dużo pracy ale jestem zmotywowana i gotowa do działania!
Więc jak już wiecie nie jestem na żadnej diecie, po prostu jem zdrowo i trzymam się 3 posiłków dziennie. Na śniadanie zazwyczaj była i jest owsianka ze śliwkami, orzechami, jagodami, truskawkami .. zależy od tego jakie kupowałam musli, do tego zwykłe płatki owsiane i 100g jogurtu naturalnego. To zazwyczaj leżało przez całą noc w lodówce i rano było pyszne. Często również dodawałam do takiej owsianki cynamon co bardzo kojarzyło mi się ze świętami. Na obiad było różnie. Ale przeważnie ten posiłek składał się z kaszy jęczmiennej, warzyw, szpinaku, kaszy mannej, brązowego makaronu i to były takie kombinacje. Na kolacje starałam się jeść lekko i to nie było tak, że jadłam kolację dzień w dzień ponieważ były dni kiedy kompletnie nie miałam ochoty na jedzenie. Kolacja w postaci chrupkiego pieczywa z kaszą manną i cynamonem, lub też samo musli. Kilka razy się zdarzało, że jadłam słodycze bądź smażone mięso. Ale to były takie poszczególne dni i w sumie nie było ich aż tak dużo. Więc co do jedzenia to jestem zadowolona.
Plan treningowy pokazywałam na samym początku grudnia. I owszem, pracowałam z nim. Do tego miałam obciążenia. Obciążenia na kostki 2kg i hantle 3kg. I na prawdę pierwszy raz tak dobrze mi się ćwiczyło. Pod koniec grudnia, jakoś dwa tygodnie do końca roku zwiększyłam po prostu obciążenie na jedną nogę. Wyglądało to tak, że podczas ćwiczeń pośladków na mojej nodze było przyczepione 4 kg. Efekty są niesamowite.
Pomimo tego, że w tym miesiącu również nie brałam kreatyny to zdecydowałam się na L-karnityne. W poprzednich postach, dawałam już wpis na temat tego cudeńka. I muszę się przyznać, że ten suplement jest wręcz idealny dla kogoś kto jest aktywny fizycznie, ma dobrze zbilansowaną dietę i chce trochę schudnąć. Ja oczywiście nie planowałam tracić kilogramów aczkolwiek na sam koniec spodobało mi się to, że mogę w sumie całkiem sporo jeść a i tak nie przytyję. Co mi dała L-Karnityna? No na pewno, jak już wspominałam pomogła mi zrzucić trochę kilogramów. Mówiąc trochę mam na myśli 2 kg. Ponieważ stosowałam ją prawie 2 tygodnie to mimo krótkiego czasu efekty były szybkie. Już po tygodniu zobaczyłam, że waga spada a moje mięśnie brzucha są bardziej widoczne. Również bardziej uwidocznione mięśnie pozwoliła mi uzyskać karnityna. Miałam ogromny problem ze zbierającym się tłuszczem w okolicy brzucha i na dobrą sprawę trening brzucha nie dawał mi efektów, bo wszystkie mięśnie były pod tkanką tłuszczową. Dzięki karnitynie i ćwiczeniom cardio tkanka tłuszczowa zaczęła się spalać a moje mięśnie zaczęły wychodzić na wierzch.
Oczywiście to jeszcze nie jest to, na co pracuję juz od 3 miesięcy ale jestem coraz bliżej osiągnięcia swojego celu. Dużo pracy jeszcze przede mną. Dużo wyrzeczeń i będę potrzebować z pewnością dużo czasu na to aby móc iść na przód ku postawionego sobie celu. Al początki zawsze są trudne, ważne jest natomiast to żeby się nie poddawać nawet na moment.
W święta oczywiście pozwoliłam sobie na wszystko, więc waga również była różna przez kilka dni. Wahała się ale w końcu stoi w miejscu. Ten rok kończę z wagą 56,5 kg, Plany na nowy rok już są. Ale o tym w kolejnym poście.
Podsumowując cały 2015 rok, to muszę przyznać, że wiele się zmieniło i ja się zmieniłam. Zdecydowanie wkroczyłam już w "dorosłe" życie chociaż swoją pełnoletność uzyskam dopiero w lutym. Zrozumiałam, że to co było dawniej musi po prostu pójść w zapomnienie i muszę skupiać się na tym co jest teraz, na tym co mam, żeby tego nie stracić. Znalazłam swoją pasję, wiem w jakim kierunku iść, mam postanowione cele. Znalazłam swoją miłość chociaż wcale jej nie szukałam. Jak każdy człowiek popełniałam w tym roku błędy, ale nie żałuję ich. Mimo tego, że nie mam z poszczególnymi ludźmi kontaktu, albo kontakt jest taki raz na tydzień to wspominam ten rok dobrze. Wiem, że przede mną jest dużo pracy ale jestem zmotywowana i gotowa do działania!